W pierwszą rocznicę śmierci Stanisława Stefańczyka …
- 63
12 czerwca przypada smutna rocznica śmierci wieloletniego dyrektora I Liceum, pana Stanisława Stefańczyka. W tym dniu społeczność szkoły zebrała się, aby wspomnieć jego osobę i złożyć mu hołd. W spotkaniu udział wzięli członkowie rodziny zmarłego, żona Krystyna, córka Justyna z wnuczką Romą oraz zięć Konrad Dejko, a także nauczyciele, uczniowie, rodzice i absolwenci z rocznika 1973-1977.
Uroczystość poprowadziła wieloletnia zastępca Stanisława Stefańczyka, p. Aneta Jagieła, która podkreśliła, że spotkanie jest wyrazem wdzięczności i pamięci o dyrektorze Stefańczyku. Utalentowana młodzież Liceum zorganizowała koncert „W hołdzie Stanisławowi Stefańczykowi”. Przed zgromadzonymi gośćmi wystąpiły Lena Leśniewska, Ola Wdowicz i Natalka Laskowska.
Po wysłuchaniu koncertu cała społeczność szkoły udała się na I piętro, gdzie członkowie rodziny Stanisława Stefańczyka odsłonili tablicę upamiętniającą jego karierę zawodową oraz tablicę nadania Sali matematycznej 38 imię Stanisława Stefańczyka.
Stanisław Stefańczyk urodził się 8 maja 1949 roku w miejscowości Płonka Poleśna i tam też spędził dzieciństwo. Ukończył Liceum Ogólnokształcące w Wysokiem, a następnie w 1971 roku studia na kierunku - matematyka, specjalizacja – metody numeryczne na Uniwersytecie Marii Curie–Skłodowskiej w Lublinie. W 1999 r. również na UMCS ukończył studia podyplomowe z informatyki, która obok matematyki była jego drugą pasją. Po ukończeniu studiów pracował przez rok w WSK Świdnik, a w 1972 roku rozpoczął pracę w I Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Broniewskiego w Świdniku, ucząc matematyki kilkadziesiąt lat. W 1978 roku został powołany na stanowisko zastępcy dyrektora szkoły, tę funkcję sprawował 24 lata. W 2004 roku objął stanowisko dyrektora, które pełnił do 2023 r., czyli do przejścia na emeryturę. Z I Liceum Ogólnokształcącym jak nietrudno obliczyć był związany przez 51 lat.
Do największych działań Stanisława Stefańczyka należą: komputeryzacja szkoły, organizacja nauki wybieranych przez ucznia indywidualnie przedmiotów rozszerzonych w grupach międzyoddziałowych oraz języków obcych według stopnia zaawansowania, program klasy Cyber.Mil. Jako ciekawostkę należy wspomnieć że z inicjatywy Stanisława Stefańczyka w latach 1979- 1980 odbyły się pierwsze zajęcia z informatyki. Specjalnie na te zajęcia komputery były przywożone z Lublina tylko na jeden dzień!
Stanisław Stefańczyk był niezwykle szanowanym i docenianym nauczycielem matematyki i dyrektorem. Wielokrotnie odznaczano go między innymi Medalem Komisji Edukacji Narodowej, odznaczeniem Amicus Civitatis , Złotym Medalem Prezydenta Rzeczyspospolitej Polskiej oraz tytułem Świdniczanin Roku 2009. W 2024 roku zdobył mandat radnego powiatu świdnickiego i w tym samym roku zmarł 12 czerwca.
Uczniami profesora Stanisława Stefańczyka miało szczęście być wielu znanych dziś mieszkańców Świdnika, studentów uczelni krajowych i zagranicznych, dziś lekarzy, prawników, inżynierów, nauczycieli. „Dobra szkoła matematyki” profesora Stefańczyka niewątpliwie pomogła im w osiągnięciu wielu sukcesów zawodowych. Uczniowie zapamiętali go jako wybitnego matematyka, bardzo dobrego pedagoga, wychowawcę przyjaznego uczniowi i doskonałego organizatora. Miał zawsze dla nich czas, był otwarty na inicjatywy młodzieży, świetnie z nią współpracował. O tym, jakim był nauczycielem i wychowawcą opowiedzieli sami jego uczniowie, absolwenci – rocznik 1973-1977. W ich imieniu wystąpiła p. Barbara Kasprzak.
Publikujemy treść przemówienia
Szanowni Państwo! Droga młodzieży!
Minął rok od dnia, kiedy pożegnaliśmy naszego drogiego wychowawcę i przyjaciela. To odejście było dla nas, jego byłych uczniów, ogromnym szokiem. Planowaliśmy właśnie wspólne spotkanie, na którym chcieliśmy po raz kolejny uhonorować naszego wspaniałego nauczyciela, tymczasem przyszło nam się zmierzyć z trudem rozstania. Nie znaleźliśmy wtedy wystarczających słów.
Dlatego dzisiaj, jako wychowankowie pierwszej i jedynej klasy prowadzonej przez profesora Stanisława Stefańczyka, nie wyobrażamy sobie, żeby mogło nas zabraknąć w gronie osób, które pragną zachować pamięć o nim.
Usłyszeliśmy już wiele informacji i słów uznania na temat działalności pana Stefańczyka jako dyrektora szkoły i nauczyciela matematyki. Wszyscy wiemy o jego wybitnej inteligencji, charyzmatycznej osobowości i niezwykłym talencie pedagogicznym, jednak o tym, jakim był wychowawcą, możemy opowiedzieć tylko my.
Jego portret w naszej pamięci składa się z wielu luźnych obrazów, które jednak dają wyobrażenie o tym, jak wyjątkowym był człowiekiem. Jako początkujący nauczyciel i wychowawca wysoko postawił nam poprzeczkę, bywał surowy i niezwykle wymagający. Tak go postrzegaliśmy jako pierwszoklasiści. Nękał nas trudnymi pracami domowymi, sprawdzianami i kartkówkami, a przede wszystkim skomplikowanym systemem codziennego odpytywania, w którym delikwent wyłaniany był poprzez rzut kluczami na listę uczniów lub wymyślne operacje na liczbach. Wszyscy pamiętamy jego słynne powiedzonko: ”Nie chcesz się uczyć, to papiery w kancelarii”. Nie mieliśmy wyjścia, uczyliśmy się. A nauka dawała efekty. Jego dar tłumaczenia i wyjaśniania trudnych zagadnień sprawił, że pokochaliśmy matematykę i uwierzyliśmy, że to królowa nauk (wszyscy, nie wyłączając późniejszych humanistów). Z obowiązku, a potem prawie dobrowolnie, rozwiązywaliśmy tysiące zadań. Sor zapowiadał: „Praca domowa: Dróbka i Szymański od zadania 123 do 165”, oponowaliśmy: „Sorze, ale to za dużo jak na jutro”. Nic nie pomagało. W rezultacie matura okazała się dla nas prosta. Matematyczny profil klasy nobilitował nas, dawał poczucie dumy do tego stopnia, że stworzyliśmy swoisty hymn klasowy, którego treść, pozwolę sobie zacytować:
„ My jesteśmy zgraja sora Stefańczyka
Nasze hasło matma
Odzew fizyka.
Równanie na lewo, równanie na prawo
Słupek wprzód i trzy zadania wstecz.”
Przez cztery lata zbudowała się między nami i wychowawcą więź oparta na wzajemnym zaufaniu, ale też szacunku dla autorytetu. Profesor Stefańczyk znalazł wspólny język z młodymi ludźmi (teraz wiemy, że sam był wtedy niewiele od nas starszy). Miał dystans do siebie, śmiał się z żartów na swój temat, pozwalał się parodiować w dniu nauczyciela. Reagował ze zrozumieniem na nasze szalone pomysły. Jeden z nich to pomalowanie sali lekcyjnej w ramach tzw. czynu społecznego w bardzo wesoły wzór – jabłuszka. Nie protestował nawet, gdy koło jego biurka na ścianie wymalowaliśmy ogryzek, w dodatku z robaczkiem. Był zaangażowany w życie klasy do tego stopnia, że poświęcał nam swój prywatny czas. Nigdy nie zapomnimy niedzielnej wycieczki do Kazimierza pociągiem, którą podstępnie wymusiliśmy na młodym ojcu. Jego dom także był dla nas zawsze otwarty.
W czasach szkolnych stworzyliśmy z naszym wychowawcą wspólnotę, która przetrwała do dziś. Po skończeniu liceum spotykaliśmy się często w różnych miejscach i formułach. Zdarzyło nam się nawet zorganizować trzydniowy zjazd nad jeziorem, w którym uczestniczyli także nasi współmałżonkowie i dzieci. Sor zawsze był z nami i czynnie włączał się w celebrowanie spotkań. Z czasem dystans wiekowy, który nas dzielił, zmniejszał się, a wychowawca stał się partnerem i przyjacielem.
Z perspektywy lat czujemy, jak wielkie mieliśmy szczęście, że w tak ważnym okresie życia spotkaliśmy tego wspaniałego człowieka. Pod jego skrzydłami rośliśmy i dojrzewaliśmy do naszych życiowych zadań . Do końca doświadczaliśmy jego bliskości i wsparcia. Był i pozostanie na zawsze piękną częścią naszego życia.
Pragniemy dziś , w dowód wdzięczności, podarować szkole pamiątkę, która , mamy nadzieję , wzbogaci wspomnienie o profesorze Stefańczyku, o ten ważny aspekt, jakim było jego wychowawstwo. Kiedy kończyliśmy szkołę, zarzucono piękny zwyczaj utrwalania wizerunku klasy na tableau, postanowiliśmy więc dokonać rekonstrukcji tego przedsięwzięcia po latach, co było możliwe dzięki zachowanym z przeszłości fotografiom. Mamy nadzieję, że znajdzie się miejsce dla wizerunku „zgrai Sora Stefańczyka” na ścianie naszej dawnej klasy, a od dziś „Sali matematycznej imienia Stanisława Stefańczyka.”
Kilka słów na temat wspomnień o współpracy między rodzicami a dyrektorem Stefańczykiem przedstawił również wieloletni przewodniczący Rady Rodziców Krzysztof Rostek:
Pana dyrektora poznałem cztery lata temu, kiedy zostałem przewodniczącym Rady Rodziców. Myślałem, że nie będzie to łatwa współpraca, było to dla mnie coś nowego. Okazało się jednak, że dyrektor był tak ciepłą osobą, tak wspaniałym człowiekiem. Zapraszał mnie do gabinetu w każdej wolnej chwili, gdy zobaczył mnie w szkole. Rozmawialiśmy wtedy o tym, co dzieje się w szkole, co możemy zmienić. Powstał pomysł, by zrobić kącik gastronomiczny dla uczniów. Powiedział, byśmy, jako rodzice, przygotowali swoim dzieciom piękny kącik gastronomiczny. Dyrektora wspominam bardzo dobrze i zostanie w moim sercu na długie lata. Otworzył mi oczy, by spoglądać inaczej na człowieka. Dziękuję Ci, panie dyrektorze, za tą serdeczność i ciepło. Wierzę, że spogląda Pan na nas i się uśmiecha.
Justyna Stefańczyk, córka Stanisława Stefańczyka, podziękowała w imieniu swoim oraz rodziny za wyróżnienie taty:
Dziś pani dyrektor wspominała, że tato dostał w swoim życiu wiele odznaczeń i medali. Otrzymywał dowody wdzięczności i docenienia swojej pracy wielokrotnie. Jestem jednak przekonana, że dzisiejsze wyróżnienie byłoby dla niego szczególne, jeśli nie najważniejsze. Nie było dla niego bardziej ukochanego miejsca, niż mury I Liceum. Nie było dla niego bardziej kochanej społeczności, niż ta szkolna. Wszystkim państwu, którzy przyczynili się do tego wyróżnienia, ogromnie dziękuję. Jestem przekonana, że tato jest z nami i się do wszystkich uśmiecha. Życzę nam, by ten jego uśmiech był dla nas ogromną inspiracją.
Fundatorami pamiątkowych tablic są p. Konrad Dejko, Rada Rodziców przy I Liceum oraz absolwenci z rocznika 1973-1977.
Wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania uroczystości serdecznie dziękujemy